Wrocław nazywany jest miastem stu mostów i nie jest to określenie przesadzone. Przez miasto przepływa rzeka Odra, jej poboczne kanały oraz liczne dopływy, a na wodach wytworzyły się, naturalnie lub sztucznie, wyspy. W języku staropolskim wyspy na rzece nazywano ostrowami, stąd wzięła się nazwa Ostrów Tumski. Obecnie nie jest on już wyspą, gdyż koryto rzeki zostało zasypane, za jego pozostałość można uznać jeziorko znajdujące się w Ogrodzie Botanicznym.
Ostrów Tumski jest najstarszą zabytkową częścią miasta. Znajdują się tu liczne obiekty sakralne w tym najstarszy, zachowany w oryginalnym stanie - kościół św. Idziego z pierwszej połowy XII w. Największe wrażenie robi archikatedra św. Jana Chrzciciela zbudowana w stylu gotyckim. Po zmierzchu jest pięknie oświetlona.
Wracając do kościółka św. Idziego, znajduje się tam miejsce, które odkryliśmy przypadkiem przeglądając mapę. Ale po prostu musieliśmy się tam wybrać - bo co to za Kluski, które nie odwiedziły Bramy Kluskowej! Brama łączy kościół św. Idziego i Dom Kapituły Katedralnej. Ale tak właściwie dlaczego Kluskowa?
Wiąże się z tą nazwą legenda o pewnym małżeństwie. Mąż był ogromnym łasuchem, a jego żona gotowała najlepsze kluski, prawdopodobnie śląskie. Niestety kobieta zachorowała poważnie i niedługo później zmarła zostawiając męża na pewną śmierć głodową, gdyż chciał on jeść tylko jej kluski. Wiele kobiet próbowało mu pomóc, ale żadne kluski mu nie smakowały. Pewnego dnia wybrał się do miasta na targ, ale zmęczony usiadł pod kościołem św. Idziego i zasnął. We śnie objawiła mu się żona wręczająca garneczek pełen ciepłych kluseczek. Powiedziała mu, że garnek codziennie będzie zapełniał się nową porcją, pod warunkiem, że pozostawi jedną na dnie. Gdy mężczyzna obudził się faktycznie u jego boku spoczywał garnek pełen gorących klusek, więc od razu zabrał się za ich jedzenie. Jednak nie wziął na poważnie słów żony o pozostawieniu jednej na dnie i łakomie pochwycił ostatnią, która wyskoczyła mu z ręki i wylądowała na dachu arkady momentalnie kamieniejąc. Garnek już nigdy nie zapełnił się kluskami.
Na Ostrowie znajduje się także kilka tablic ze zdjęciami jak wyglądała cała okolica po 1945 roku. Daje to sporo do myślenia co zastaliśmy i do jakiego stanu odbudowaliśmy. Można to porównać w pewnym sensie do odbudowy zrujnowanej Warszawy. W 1945 Wrocław został ogłoszony Festung Breslau (z niem. Twierdza Wrocław) przez co Niemcy mieli rozkaz bronić go do ostatka, a z drugiej strony sowieci nie powstrzymywali się w niszczeniu miasta. Można jeszcze dodać, że Wrocław wytrzymał dłużej niż Berlin.
Z Ostrowa zeszliśmy mostem Tumskim. Dość specyficznym. Słynie z tego, że zakochane pary wieszają na nim kłódkę, z reguły z inicjałami i datą związania się. W każdym możliwym miejscu jest zawieszona kłódka. Ciekawe jak bardzo obciążają one sam most, bo te setki tysięcy kłódek swoje waży. Oczywiście nie trzeba targać kłódki ze sklepu. Można się zaopatrzyć na miejscu, ale oczywiście swoje zapłacimy.
Warto przyjść tutaj po zmroku. Ładnie oświetlone budynki kościelne, kościoły robią wrażenie. Także stojąc na moście i oglądając światła przeciwległego brzegu rzeki odbijające się w wodzie mają swój urok.