Ślęża - 24.03


Ślęża jest jedyną górą, którą odwiedziliśmy tak wiele razy. Początek tegorocznej wiosny był naszym trzecim wejściem, ale jest w tej górze coś magicznego, coś co ciągnie do niej. Tym razem jednak wybraliśmy się wiekszą ekipą, całą rodziną - nawet z małymi Kluskami (jednak one zostały w miejscu noclegu). Mimo iż pierwszy dzień wiosny był już za nami to na górze panowała iście zimowa aura. Nie narzekaliśmy na to, bo to był właściwie pierwszy porządny śnieg z jakim mieliśmy kontakt tej zimy. W naszym miejscu zamieszkania śnieg padał tylko wtedy, gdy temperatura wskazywała sporo powyżej 0, a gdy przez dwa tygodnie panował mróz od kilku do kilkunastu stopni, to nie spadł ani jeden płatek.


Na nasze podejście wybraliśmy szlak czerwony z Sobótki, zaczeło się mokro i błotniście, potem był mokry śnieg. Dopiero za Wieżycą śnieg zrobił się suchy i ubity. Było go całkiem sporo, las wyglądał pięknie i tajemniczo. Pomimo tego, że w mieście odbywał się półmaraton (było mnóstwo przyjezdnych zainteresowanych tym wydarzeniem), to na szlaku, jak i na szczycie można było spotkać innych wędrowców.
Wieża widokowa na Wieżycy

Nigdzie się nam nie spieszyło, ze spokojem spacerowaliśmy szlakiem. Pomijając dość strome podejście na Wieżycę, reszta drogi jest łagodna. Na szczycie było już sporo wędrowców, niestety widoczność tego dnia była słaba i w oddali niewiele było można dostrzec, nawet wrocławski SkyTower był schowany za horyzontem.

Choć słońce radośnie świeciło to jednak temperatura nie była zbyt wysoka i lekko zmarźnięci wskoczyliśmy do schroniska na ciepłe napitki.
Kluczowym celem naszego wejścia na Ślężę było świętowanie Jarych Godów, czyli słowiańskiego święta pożegnania zimy i powitania wiosny - jednym z rytuałów jest właśnie palenie Marzanny, boginii odpowiedzialnej za zimę. Gdzieś tam w lesie Rodzimowiercy odprawiali zimową Marzannę, a witali Jaryłę, boga wiosny i płodności.

Nasze świętowanie składało się ze skromnego grilla, ale żeby nie przemarznąć za mocno mieliśmy też pitny miód. Jakby nie patrzeć był to pierwszy grill w tym sezonie, do tego w śniegu, tego jeszcze nie mieliśmy.

Drogę powrotną wybraliśmy inną, chcieliśmy zrobić sobie mały spacer przez Sobótkę.

Wydaje mi się, że jeszcze nie raz "zdobędziemy" Ślężę, nie jet to duża góra, ale widok jaki z niej się roztacza na okolicę jest piękny.

  • Podziel się:

Może Ci się spodobać

0 komentarze