Gorce - Gorc 2.05

Szczyt Gorca (1228 m n.p.m.) zostawiliśmy sobie na ostatni dzień naszej majówki, chociaż nie mam pojęcia dlaczego, gdyż okazało się, że była to najlżejsza wędrówka.








Wędrówkę rozpoczęliśmy szlakiem zielonym z Ochotnicy Dolnej (tuż przed szczytem wchodzimy na szlak niebieski). Mimo porannego deszczu reszta dnia była bardzo pogodna, a na obszarze bezdrzewnym było wręcz gorąco. Kawał szlaku szliśmy najpierw drogą, by w końcu odbić i zacząć wychodzić ponad dolinę. Większość drogi mija w lesie przez co słońce tak nie doskwiera. Po drodze mijamy hale i wiele bacówek (chyba jeszcze używanych?), które można sobie pozwiedzać.Na szczycie znajduje się, podobnie jak na Lubaniu, wieża widokowa, która pozwala podziwiać nam widoki ponad drzewami, a także znajdują się na niej panoramy z naniesionymi poszczególnymi szczytami widocznymi na horyzoncie. Po krótkim odpoczynku i popasie zdecydowaliśmy powoli wracać.
Nie był to duży wysiłek, a i czasu mieliśmy jeszcze dużo, dlatego też postanowiliśmy pojechać do Gminy Łącko, która znana jest ze swych rozległych sadów. Tutaj znajduje się Manufaktura Maurera, która tłoczy soki owocowe, warzywne, syropy, fermentuje wina i jabcoki oraz najważniejsze - destyluje okowitę. Jest to jedyne w Polsce miejsce, gdzie legalnie można zakupić destylat owocowy, od śliwowicy (najpopularniejszej) po mniej znane z niemal każdego owocu. Skusiliśmy się na wino wiśniowe wzmacniane okowitą, jabcok z żurawiną oraz klasyczną śliwowicę. Sklep firmowy znajduje się w Zabrzeżu, nietrudno tam trafić, gdyż uwagę przyciąga spora beczka przy drodze. Oczywiście osoby niepijące tez mogą się tam zaopatrzyć, ale my lubimy spróbować czegoś innego. Jabcok był bardzo wytrawny i musujący, trzeba go ostrożnie otwierać. Wino i śliwowicę piliśmy już w większym gronie, grzało mocno, a wiśniowy aromat był dość mocno przytłaczany smakiem okowity. Śliwowica natomiast nie jest dla osób o delikatnych podniebieniach, ale wszystkiego w życiu trzeba spróbować.


Podsumowując naszą majową przygodę w Gorcach - przeszliśmy ponad 70 km, jest to dla nas niemały wyczyn, ale powolutku robimy coraz więcej kilometrów i spędzamy w  górach coraz więcej czasu. Już niedługo czeka nas powrót w ukochane Bieszczady - miłość od pierwszego spojrzenia.

  • Podziel się:

Może Ci się spodobać

0 komentarze