Gorce - Lubań 29.04
Leniwa salamandra o poranku |
Skoro nie ma drogi, to trzeba ją sobie zrobić |
Był najbliżej naszego miejsca noclegu, dodatkowo nasza gospodyni zaproponowała byśmy "tą tutaj drogą poszli, będzie szybciej, bo wyjdziemy od razu na szlak". I poszliśmy. Póki była droga, było dobrze, ale potem zaczęły się rozwidlenia, wybraliśmy jedno, które zamieniło się w stromą ścieżkę, a skończyło się na łące. I co teraz? Cofnąć się i spróbować następnej opcji? Nie, idziemy jeszcze stromiej, na przełaj. W końcu gdzieś tam przed nami, na górze jest szlak, na który powinniśmy wejść. Z wielkim wysiłkiem, zasapani w końcu dostaliśmy się na szlak. I od razu otworzyła się przed nami piękna panorama na Tatry.
Po chwili odpoczynku podążamy czerwonym szlakiem na Lubań. Ludzi niemal nie widać. Jedna czy dwie osoby. Dopiero pod samym wejściem na szczyt trochę więcej się ich zebrało. Ostatnie strome podejście i jesteśmy pod wieżą widokową. Dzięki niej można wejść ponad szczyty drzew i podziwiać panoramę okolic. Gdy się już napatrzyliśmy (a trochę zeszło) zeszliśmy na dół zalec na polanie by odpocząć i zjeść co nieco.
W końcu czas na powrót. Wracamy niebieskim szlakiem do Ochotnicy oznaczonym jako papieski. Tutaj zaopatrujemy się w zapasy na kolejny dzień i wracamy na obiadek. Tego dnia pokonaliśmy ponad 21 km (gospodyni była zdziwiona, że tak szybko wróciliśmy, ale ja zazwyczaj chodzę dość szybko, nie ważne czy góry, czy chodnik), niby wydaje się niezbyt dużo, ale dla osób, które na co dzień raczej unikają nadmiernej aktywności to spory wyczyn, ale nic nie zapowiadało tego co było następnego dnia.
22 metrowa wieża widokowa |
Drewniany kościół w Ochotnicy Dolnej |
0 komentarze